Nadszedł wrzesień a z nim nowy rok szkolny. Ojciec zaprowadził mnie do szkoły powszechnej, do której zostałem przyjęty i rozpocząłem naukę. Miałem wówczas 10 lat. W tym czasie warunki życia były jeszcze ciężkie. Zarobki były małe, odczuwało się brak żywności, odzieży, obuwia. Jako jedno z biedniejszych dzieci w szkole otrzymałem ubranie przysłane przez Polski Czerwony Krzyż, pochodzące z darowizny od Polaków z zagranicy. Było to ubranie bardzo sztywne, o którym mówili, że jest zrobione z konopi i części papieru. Ale już nie miało dziur jak dawniejsze. Dostałem również kamaszki z podeszwą drewnianą, które mi się bardzo przydały; chodziłem w nich przez całą zimę.
Czytaj więcej: Wspomnienia działacza ludowego (fragmenty stron 56-63)